Jak żyć z
Moderator: Moderatorzy
Jak żyć z
Jesteśmy z żoną od 4lat w związku
Związek burzliwy częste kłótnie ale zawsze jakoś to było . Rok temu wzięliśmy ślub i oczekujemy syna. Między nami pojawił się pierwszy poważny kryzys . Okazało się że nie tworzymy jedności i jesteśmy zupełnie inni. Oboje pochodzimy z różnych rodzin. Awantura poszła o teścia który nieustannie nas odwiedza. Czasami przy dobrych lotach 2-3 razy w tygodniu po 6-10h przy każdej wizycie. Ja szczerze mówiąc mam dosyć. Żona natomiast jest zachwycona . W końcu siedzi sama w domu . Szkoda że tylko mając jeden dzień w tygodniu wolny spędzam z nim dwa albo trzy dni. Jestem tym sfrustrowany i powiedziałem żonie że nie wyobrażam sobie tego że jak się urodzi syn to on będzie codziennie w mieszkaniu żona się wściekła odpowiadając że jak ja mogę tak mówić w szczególności że to jego mieszkanie. Ostatnio gdy poszedłem się położyć do drugiego pokoju poczytać książkę w trakcie jego obecności odpowiedział że nie szanuje gości Mieszkamy w jego mieszkaniu które kupił do pomieszkania dla corki płacąc smieszne pieniądze. Ja nie jestem wcale rodzinny a żona bardzo. W mojej rodzinie widujemy się tylko na urodzinach i świętach i to nie zadlugo każdemu to odpowiada. W jej rodzinie która jest duża ma 3 siostry każda 3 dzieci wszyscy często się spotykają i bardzo bardzo długo . Każda wizyta w jej domu na chwilę tra minimum 7 h . Ja mam tego dosyć a żona mnie że taki jestem.
Co poradzić? Czy ze mną jest coś nie tak czy z teściem ?
Związek burzliwy częste kłótnie ale zawsze jakoś to było . Rok temu wzięliśmy ślub i oczekujemy syna. Między nami pojawił się pierwszy poważny kryzys . Okazało się że nie tworzymy jedności i jesteśmy zupełnie inni. Oboje pochodzimy z różnych rodzin. Awantura poszła o teścia który nieustannie nas odwiedza. Czasami przy dobrych lotach 2-3 razy w tygodniu po 6-10h przy każdej wizycie. Ja szczerze mówiąc mam dosyć. Żona natomiast jest zachwycona . W końcu siedzi sama w domu . Szkoda że tylko mając jeden dzień w tygodniu wolny spędzam z nim dwa albo trzy dni. Jestem tym sfrustrowany i powiedziałem żonie że nie wyobrażam sobie tego że jak się urodzi syn to on będzie codziennie w mieszkaniu żona się wściekła odpowiadając że jak ja mogę tak mówić w szczególności że to jego mieszkanie. Ostatnio gdy poszedłem się położyć do drugiego pokoju poczytać książkę w trakcie jego obecności odpowiedział że nie szanuje gości Mieszkamy w jego mieszkaniu które kupił do pomieszkania dla corki płacąc smieszne pieniądze. Ja nie jestem wcale rodzinny a żona bardzo. W mojej rodzinie widujemy się tylko na urodzinach i świętach i to nie zadlugo każdemu to odpowiada. W jej rodzinie która jest duża ma 3 siostry każda 3 dzieci wszyscy często się spotykają i bardzo bardzo długo . Każda wizyta w jej domu na chwilę tra minimum 7 h . Ja mam tego dosyć a żona mnie że taki jestem.
Co poradzić? Czy ze mną jest coś nie tak czy z teściem ?
Re: Jak żyć z
Witaj Boruc11.
Warto się zastanowić, co Cię tak naprawdę denerwuje, i czyją stronę będzie trzymała żona, widząc Ciebie wiecznie niezadowolonego z wizyt swojego ojca. Jasne, że należy postawić granice, ustalić wspólnie ramy odwiedzin. Ale też zczerze porozmawiać z żoną i zwrócić uwagę na formę, w jakiej się z nią komunikujesz. Jeżeli są to awantury, to nie przyniosą rozwiązań.
Żona jest w ciąży, to niełatwy czas dla kobiety, potrzebuje więcej uwagi. Może tu Twoja rola do przełamywania swojego niezadowolenia? W końcu to z żoną budujesz przyszłość, nie z teściem.
Jest takie powiedzenie, chcesz mieć rację, czy relację?
Pozdrawiam, mam nadzieję, że wesprą Cię nasi forumowicze.
Pamiętaj, aby nie podawać szczegółowych informacji, internet nie jest anonimowy.
Powiedziałabym, że problem jest po Twojej stronie i po stronie teścia.Co poradzić? Czy ze mną jest coś nie tak czy z teściem ?
Warto się zastanowić, co Cię tak naprawdę denerwuje, i czyją stronę będzie trzymała żona, widząc Ciebie wiecznie niezadowolonego z wizyt swojego ojca. Jasne, że należy postawić granice, ustalić wspólnie ramy odwiedzin. Ale też zczerze porozmawiać z żoną i zwrócić uwagę na formę, w jakiej się z nią komunikujesz. Jeżeli są to awantury, to nie przyniosą rozwiązań.
Żona jest w ciąży, to niełatwy czas dla kobiety, potrzebuje więcej uwagi. Może tu Twoja rola do przełamywania swojego niezadowolenia? W końcu to z żoną budujesz przyszłość, nie z teściem.
Jest takie powiedzenie, chcesz mieć rację, czy relację?
Pozdrawiam, mam nadzieję, że wesprą Cię nasi forumowicze.
Pamiętaj, aby nie podawać szczegółowych informacji, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: Jak żyć z
Witaj,
Mam podobne doświadczenie jak ty, tylko z drugiej strony. Nasz rodzinny dom zawsze był otwarty i pełen ludzi. Nawet dzieci sąsiadów zazwyczaj na naszym podwórku się z nami spotykali i bawiliśmy się wszyscy razem, a w domu zawsze były jakieś spotkania - czy to z rodziną, czy sąsiadami. I często przy gotowaniu obiadu, czy robieniu słoików na zimę prowadzono różne rozmowy - niekoniecznie przy kawce, herbatce, ot tak, przy jakiejś robocie. Tak też funkcjonowali sąsiedzi. Mój mąż za to całe życie mieszkał w bloku, gdzie nie mieli żadnych więzi z sąsiadami, a z powodu skromnej liczebności rodziny to też kontakty były skromne (a rizmoey ciągleo tym samym - ja już na pamięć znałam wszystkie historie). Aczkolwiek zarówno mój mąż jak i jego brat często w soboty na pół dnia, lub nawet cały jeździli do swoich rodziców - natomiast my żony niekoniecznie tak samo mogłyśmy postepowac jeśli chodzi o wizyty u naszych rodziców. To już w porządku nie było. Też nie potrafiliśmy się z mężem zgrać jeśli chodzi o zrozumienie kontaktów z rodziną, sąsiadami, znajomymi. Ja miałam duże grono znajomych, mój mąż nie, więc było tak, że powoli rezygnowałam ze spotkań, rozmów bo mąż tego nie lubił, powoli stawałam się odludkiem (teraz powoli wracam do trybu życia z przed ślubu, a łatwo nie jest).
Czasami wygodnie jest żyć tak jak zawsze, ale czasem warto coś zmienić. Może można by wizyty teścia przekuć w wartościowo spędzany czas razem? Kiedyś (w dawnych czasach, choć może nie tak dawnych bo jeszcze je pamiętam) to u nas ludzie często spędzali czas grając w karty, szachy, dyskutując o tym co słyszeli w radio, co przeczytali w gazecie. Nikt się nie izolował. A w dzisiejszych czasach ludzie wolą żyć w spokoju, mniejszym gronie, występuje brak swobody w większej grupie. Warto się nad sobą i swoimi odczuciami zastanowić.
Może ten teśc okaże się dobrym kompanem do wspólnie spędzonego czasu.
Owszem, każde zbyt nachalne i uporczywe przebywanie może powodować oddalenie się małżonków, ale trzeba wspólnie z żoną przedyskutować temat. Może żona nie jest świadoma tego, że Ci to przeszkadza.
Mam podobne doświadczenie jak ty, tylko z drugiej strony. Nasz rodzinny dom zawsze był otwarty i pełen ludzi. Nawet dzieci sąsiadów zazwyczaj na naszym podwórku się z nami spotykali i bawiliśmy się wszyscy razem, a w domu zawsze były jakieś spotkania - czy to z rodziną, czy sąsiadami. I często przy gotowaniu obiadu, czy robieniu słoików na zimę prowadzono różne rozmowy - niekoniecznie przy kawce, herbatce, ot tak, przy jakiejś robocie. Tak też funkcjonowali sąsiedzi. Mój mąż za to całe życie mieszkał w bloku, gdzie nie mieli żadnych więzi z sąsiadami, a z powodu skromnej liczebności rodziny to też kontakty były skromne (a rizmoey ciągleo tym samym - ja już na pamięć znałam wszystkie historie). Aczkolwiek zarówno mój mąż jak i jego brat często w soboty na pół dnia, lub nawet cały jeździli do swoich rodziców - natomiast my żony niekoniecznie tak samo mogłyśmy postepowac jeśli chodzi o wizyty u naszych rodziców. To już w porządku nie było. Też nie potrafiliśmy się z mężem zgrać jeśli chodzi o zrozumienie kontaktów z rodziną, sąsiadami, znajomymi. Ja miałam duże grono znajomych, mój mąż nie, więc było tak, że powoli rezygnowałam ze spotkań, rozmów bo mąż tego nie lubił, powoli stawałam się odludkiem (teraz powoli wracam do trybu życia z przed ślubu, a łatwo nie jest).
Czasami wygodnie jest żyć tak jak zawsze, ale czasem warto coś zmienić. Może można by wizyty teścia przekuć w wartościowo spędzany czas razem? Kiedyś (w dawnych czasach, choć może nie tak dawnych bo jeszcze je pamiętam) to u nas ludzie często spędzali czas grając w karty, szachy, dyskutując o tym co słyszeli w radio, co przeczytali w gazecie. Nikt się nie izolował. A w dzisiejszych czasach ludzie wolą żyć w spokoju, mniejszym gronie, występuje brak swobody w większej grupie. Warto się nad sobą i swoimi odczuciami zastanowić.
Może ten teśc okaże się dobrym kompanem do wspólnie spędzonego czasu.
Owszem, każde zbyt nachalne i uporczywe przebywanie może powodować oddalenie się małżonków, ale trzeba wspólnie z żoną przedyskutować temat. Może żona nie jest świadoma tego, że Ci to przeszkadza.
-
- Posty: 242
- Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jak żyć z
Boruc11,
Sytuacja trudna. Jednak - nie jesteś na swoim terenie.
To trochę wciąż, jak mieszkanie z rodzicami.
Mieszkanie to jednak jakiś tam mająteczek (nawet jak tanio kupione), więc wdzięczność za dach nad głową jednak się należy.
Jeśli chcesz stawiać jakieś warunki - to jednak "u siebie".
Trudno ograniczać teściowi wstęp do jego własnego mieszkania w trosce o jego córkę.
Niestety, póki nie zapewnisz swojej rodzinie własnej przestrzeni - myślę, że na jakiś kompromis powinieneś iść.
Pytanie - co będzie większym trudem dla Ciebie? Wytrzymywanie regularnych wizyt teścia? (domyślam się, że mieszka gdzieś blisko, skoro często córkę odwiedza) - czy wzięcie dodatkowej pracy / kredytu i zapewnienie żonie i dziecku własnego dachu nad głową.
Re: Jak żyć z
Generalnie nie najlepiej tylko z nami ma kontakt
Re: Jak żyć z
Dzięki masz dużo racji a twoje pytanie pozwala spojrzeć mi na sytuacje z innej strony. Łatwiej mi będzie znieść teścia teoretycznie.Niesakramentalny3 pisze: ↑23 lut 2024, 22:50Boruc11,
Sytuacja trudna. Jednak - nie jesteś na swoim terenie.
To trochę wciąż, jak mieszkanie z rodzicami.
Mieszkanie to jednak jakiś tam mająteczek (nawet jak tanio kupione), więc wdzięczność za dach nad głową jednak się należy.
Jeśli chcesz stawiać jakieś warunki - to jednak "u siebie".
Trudno ograniczać teściowi wstęp do jego własnego mieszkania w trosce o jego córkę.
Niestety, póki nie zapewnisz swojej rodzinie własnej przestrzeni - myślę, że na jakiś kompromis powinieneś iść.
Pytanie - co będzie większym trudem dla Ciebie? Wytrzymywanie regularnych wizyt teścia? (domyślam się, że mieszka gdzieś blisko, skoro często córkę odwiedza) - czy wzięcie dodatkowej pracy / kredytu i zapewnienie żonie i dziecku własnego dachu nad głową.
Re: Jak żyć z
Powiedziałabym, że problem jest po Twojej stronie i po stronie teścia.
Warto się zastanowić, co Cię tak naprawdę denerwuje,
Denerwuje mnie jego osoba. Jestem do niego uprzedzony po tym jak zepsuł mi rodzinną impreze po której nie potrafił powiedzieć przepraszam. Chciałem z nim wyjaśnić porozmawiać jego agresywne zachowanie w stosunku do bliskich za każdym razem niema tematu . Jest to człowiek bez pokory wielokrotnie zachowujący się agresywnie. Nie raz było trzeba wychodzić z jego domu bo był agresywny. Ale on mówi że taki jest nerwowy i już. Mi to nie odpowiada. Ale oprócz tego też jest bardzo towarzyski meczący( bo jak tłumaczyć to że przyjdzie na cały dzień po to żeby za dwa dni znowu być ) i żeby nie było jest też pomocny (zawsze pomoże)A no I na koniec muszę być wdzięczny bo gdyby nie on nie miałbym gdzie mieszkać
Warto się zastanowić, co Cię tak naprawdę denerwuje,
Denerwuje mnie jego osoba. Jestem do niego uprzedzony po tym jak zepsuł mi rodzinną impreze po której nie potrafił powiedzieć przepraszam. Chciałem z nim wyjaśnić porozmawiać jego agresywne zachowanie w stosunku do bliskich za każdym razem niema tematu . Jest to człowiek bez pokory wielokrotnie zachowujący się agresywnie. Nie raz było trzeba wychodzić z jego domu bo był agresywny. Ale on mówi że taki jest nerwowy i już. Mi to nie odpowiada. Ale oprócz tego też jest bardzo towarzyski meczący( bo jak tłumaczyć to że przyjdzie na cały dzień po to żeby za dwa dni znowu być ) i żeby nie było jest też pomocny (zawsze pomoże)A no I na koniec muszę być wdzięczny bo gdyby nie on nie miałbym gdzie mieszkać
Re: Jak żyć z
Boruc, instrukcję cytowania znajdziesz tu: viewtopic.php?f=20&t=229
Dobrą praktyką jest cytowanie jedynie fragmentu, do którego się odnosisz, a nie całego posta; oraz odpowiadanie wszystkim w jednym poście. Jeden post na jedną odpowiedź przy zacytowanym całym poście, na który odpowiadasz, zwyczajnie pogarsza czytelność.
A o czytelność warto zadbać, jest szansa, że otrzymasz wtedy więcej informacji zwrotnych
Dobrą praktyką jest cytowanie jedynie fragmentu, do którego się odnosisz, a nie całego posta; oraz odpowiadanie wszystkim w jednym poście. Jeden post na jedną odpowiedź przy zacytowanym całym poście, na który odpowiadasz, zwyczajnie pogarsza czytelność.
A o czytelność warto zadbać, jest szansa, że otrzymasz wtedy więcej informacji zwrotnych
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jak żyć z
Sytuacja jest na pewno delikatna.
Moim zdaniem to jest trochę tak jakby wynajmujący mieszkanie ciągle przesiadywał u najemcy. I to nie jest OK. Niemniej teść może nie zdawać sobie sprawy, że przesadza z odwiedzinami bo Twoja żona cieszy się z jego wizyt, a do tego cała rodzina jest ze sobą blisko.
Podstawowym problemem jest tutaj fakt, że wraz z żoną nie mówicie jednym głosem w ważnej sprawie. Z Twojego opisu wynika, że trudno będzie Ci przekonać żonę do swoich racji. Pozostaje Ci więc odpuścić albo spróbować coś wskórać przez jedną z sióstr. Szepnij w zaufaniu, że jest Ci ciężko, może rodzina skłoni teścia do rzadszych odwiedzin.
I jeszcze jeden aspekt sprawy do rozważenia. Małe dziecko to ciężki kawałek chleba. Może być jeszcze tak, że będziesz teścia witał ze łzami szczęścia w oczach bo będzie ktoś kto Was odciąży
Re: Jak żyć z
WTG i tu masz rację - czasami dzieci bywają "wymagające" a rodzice są czasami mega przemęczeni i wówczas może przydać się dziadek, który zerknie na dziecko gdy rodzice biorą prysznic lub potrzebują wyskoczy do sklepu.
Boruc11, może warto najpierw porozmawiać z żoną na temat odwiedzin jej ojca, a potem też mu napomknąć, że czasami jego wizyty są za długie i krępujące dla ciebie. Bo ciągłe narzekanie nakręcac Cię może bardziej negatywnie.
Re: Jak żyć z
Cześć Boruc,
Piszę z perspektywy osoby, która nie miała pomocy przy dzieciach. Przez 5 lat może raz w roku udawało się pobyć parę godzin bez dzieci. A tak to albo jedno z nas było z dziećmi, albo oboje razem.
W sytuacji, jeśli żona będzie z małym dzieckiem w domu, a Ty w pracy, dodatkowe wsparcie jest bardzo istotne. Tym bardziej jeśli żona pochodzi z domu, gdzie to był standard. Znam wiele rodzin takich jak my, gdzie tej pomocy nie było, i często występowała tam depresja poporodowa. Cierpiało na tym całe małżeństwo. A powodem był nadmiar obowiązków, ciągła rutyna, zbyt krótki i przerywany sen. Pomyśl o żonie w tym trudnym czasie.
Proponuję postawić granicę, np. jesteś w stanie gościć teścia raz w tygodniu przez 4h. Pozostały czas, kiedy przebywa u Was, jest na głowie żony. Potem zakomunikować tę granicę - stanowczo, ale nieagresywnie. I się jej trzymać pomimo niemiłych komentarzy, bo takie pewnie będą. Dobrze wcześniej to omówić z żoną, tak żeby się z tym zgadzała, a w razie czego sama umiała o tym porozmawiać ze swoim tatą, bo on może być do Ciebie uprzedzony.
Planując dzień, warto zaplanować nie tylko aktywności, ale też odpoczynek. Jeśli teść Cię odwiedza niezapowiedziany akurat w momencie odpoczynku, to jest jego problem a nie Twój. Oczywiście, może być tak, że on będzie uważał inaczej. Ale jego zdanie nie musi być decydujące. W końcu to Ty jesteś mężczyzną i głową rodziny.
Piszę z perspektywy osoby, która nie miała pomocy przy dzieciach. Przez 5 lat może raz w roku udawało się pobyć parę godzin bez dzieci. A tak to albo jedno z nas było z dziećmi, albo oboje razem.
W sytuacji, jeśli żona będzie z małym dzieckiem w domu, a Ty w pracy, dodatkowe wsparcie jest bardzo istotne. Tym bardziej jeśli żona pochodzi z domu, gdzie to był standard. Znam wiele rodzin takich jak my, gdzie tej pomocy nie było, i często występowała tam depresja poporodowa. Cierpiało na tym całe małżeństwo. A powodem był nadmiar obowiązków, ciągła rutyna, zbyt krótki i przerywany sen. Pomyśl o żonie w tym trudnym czasie.
W połączeniu z agresją, o której później pisałeś, to wygląda jak walka o władzę.
Proponuję postawić granicę, np. jesteś w stanie gościć teścia raz w tygodniu przez 4h. Pozostały czas, kiedy przebywa u Was, jest na głowie żony. Potem zakomunikować tę granicę - stanowczo, ale nieagresywnie. I się jej trzymać pomimo niemiłych komentarzy, bo takie pewnie będą. Dobrze wcześniej to omówić z żoną, tak żeby się z tym zgadzała, a w razie czego sama umiała o tym porozmawiać ze swoim tatą, bo on może być do Ciebie uprzedzony.
Planując dzień, warto zaplanować nie tylko aktywności, ale też odpoczynek. Jeśli teść Cię odwiedza niezapowiedziany akurat w momencie odpoczynku, to jest jego problem a nie Twój. Oczywiście, może być tak, że on będzie uważał inaczej. Ale jego zdanie nie musi być decydujące. W końcu to Ty jesteś mężczyzną i głową rodziny.
Re: Jak żyć z
Beciak, może warto abyś założył swój wątek i opisał swoją historię?
Świadectwo życia działa generalnie dużo lepiej niż rady "zrób to i to".
Świadectwo życia działa generalnie dużo lepiej niż rady "zrób to i to".
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
-
- Posty: 242
- Rejestracja: 18 mar 2022, 23:38
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Mężczyzna
Re: Jak żyć z
Aha - jest głową rodziny mieszkając u teścia?
Coś mi tu jednak nie pasuje - chyba jestem wychowany zbyt konserwatywnie.
Re: Jak żyć z
Nie czuję się na to jeszcze gotowy.
Cały czas uczę się komunikacji. Ta pisemna jest dla mnie szczególnie trudna. Absolutnie nie chciałem być zrozumiany "zrób to i to". Miałem na myśli "na podstawie moich doświadczeń proponuję coś w tym stylu".
Znam kilka przykładów dookoła, jeden nawet w najbliższej rodzinie, gdzie małżeństwo mieszka z dziećmi w mieszkaniu, które jest własnością rodziców. Traktują je jak własne, a rodzice nie wpadają niezapowiedzianie "bo to nasze". Wydaje mi się to zdrowe, tym bardziej że dożyliśmy czasów, kiedy majątek może być kumulowany z pokolenia na pokolenie, nie każdy musi zaczynać od zera. Ale masz rację, nie pomyślałem że nie wszędzie to tak wygląda.Niesakramentalny3 pisze: ↑28 lut 2024, 23:19Aha - jest głową rodziny mieszkając u teścia?
Coś mi tu jednak nie pasuje - chyba jestem wychowany zbyt konserwatywnie.
Czy posiadanie nieruchomości na własność jest warunkiem żeby być głową rodziny? Ja uważam, że muszę się czuć głową rodziny, żeby przekazać dzieciom właściwy wzór ojca.