Zakochanie

Powrót to dopiero początek trudnej drogi...

Moderator: Moderatorzy

Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Mąż się zakochał. W kochance.
Dowiedziałam się, że zdradzał mnie przed ślubem z różnymi kobietami. Ślub był dla niego świętością ale niestety zakochał się. Kazałam mu wybierać. Został ze mną dla dzieci (trójka), dla wiary i dla tego że to rozsądne. Dzisiaj zakończył "związek" z nią. Gdy wróciłam do domu zastałam go płaczącego. Szkoda, że tak nie płakał mówiąc mi o zdradach.
Po co brał ze mną ślub??
Najgorsze jest to, że ja go dalej kocham i niestety czekam, aż do mnie "wróci".
Czy ktoś mi da znać czy da się coś takiego naprawić?
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Al la »

Witaj Lola123.

Zdrada małżonka to wiodący temat na tym forum, bo z tego powodu najczęściej rozpadają się małżeństwa. Z innych powodów również, np nałogi, uzależnienia, przemoc i wiele innych.
Najgorsze jest to, że ja go dalej kocham i niestety czekam, aż do mnie "wróci".
Dlaczego <najgorsze> i <niestety>?
Zauważyłaś jaki jest charyzmat naszej wspólnoty?

KAŻDE SAKRAMENTALNE MAŁŻEŃSTWO JEST DO URATOWANIA

Nikogo tu nie dziwi taka postawa wiernej miłości małżeńskiej.

Na stronie wspólnotowej https://sychar.org/, są różne materiały i informacje nt kryzysu w małżeństwie, a także świadectwa powrotów, także po zdradzie.
Może posłuchałabyś konferencji ks. Marka Dziewieckiego nt przyczyn kryzysu w małżeństwie https://www.youtube.com/watch?v=Zqz4LLs ... XQqsf-vt2c
Czy ktoś mi da znać czy da się coś takiego naprawić?
Myślę, że forumowicze podzielą się swoim przeżywaniem kryzysu, możesz poczytać też inne watki.

Pozdrawiam, pamiętaj też, że internet nie jest anonimowy, warto zadbać o niepodawanie charakterystycznych szczegółów w postach.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Mąż tak jak pisałam zerwał kontakt z kochanka. Minął dzień tak że na nic nie liczyłam ale bardzo się z nią związał emocjonalnie. Mówi, że nawet jak to odbudujemy to nigdy o niej nie zapomni. Ale i tak nie chce tego teraz naprawiać, nie ma na to siły.
Zostało mi jedynie chyba czekać aż emocje opadną. Boże co mam robić? Modle się nowenną pompejańską, poprosiłam księdza o odprawienie mszy za męża. Co jeszcze mogę?
Czy ktoś wie czy na prawdę nie da się zapomnieć o kochance?
Wiem, że dla Boga nie ma rzeczy nie możliwych. Ale potrzebuję jakiegoś pocieszenia.
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Przeczytalam jego stare wiadomosci z nia... ojj zabolalo. Zabolalo to, ze wiem, ze my mielismy kiedys taka relacje, ze traktowalismy siebie jak bratnie dusze. A teraz on ja tak traktuje.
Chcialabym mu to wszystko przypomniec. Myslicie, ze jakies randki czy wyjazd beda dobrym pomyslem?
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1588
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Zakochanie

Post autor: Niepozorny »

Lola123 pisze: 25 lut 2024, 5:20 Myslicie, ze jakies randki czy wyjazd beda dobrym pomyslem?
Jeśli to ma być z twojej inicjatywy, to moim zdaniem nie jest to dobry pomysł. Skoro twój mąż się zakochał, to potrzebuje czasu na odkochanie. W pewien sposób potrzebuje czasu na przeżycie swojej żałoby. Niewykluczone, że będzie szukał kontaktu z kowalską. Dlatego uważam, że Ty powinnaś się skupić na sobie. Zastanowić się, co w Tobie jest do naprawy i nad tym pracować. Robi się to dla siebie, a nie dla męża. Warto zapoznać się z książkami, które polecamy na forum - viewtopic.php?f=10&t=383.
Z braku rodzi się lepsze!
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Tak, przemyślałam to po kilku godzinach. Pod wpływem emocji napisałam post.
Boje się właśnie, że pęknie i się z nią zobaczy, napiszę. Nie wiem co wtedy? Został tylko dla dzieci.
Ehh została mi tylko modlitwa.
Ale tak muszę się skupić na sobie i dzieciach. Dzięki wielkie za odpowiedź :)
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Powiedzial mi dzisiaj, ze gdyby nie ona to nie odchodzil by od nas. Bylismy dzisiaj w kosciele i mowil, ze nie czul sie zle. Grzeszy tak bardzo, a on nie czuje sie zle. Przypomina mi sie kazanie ksiedza Pawlukiewicza, w ktorym przytaczal swiadectwo pewnej zdradzonej kobiety, ktora bardzo mocno sie modlila i mowila, ze to nie mozliwe, ze jej maz sie tak zachowal, ze to chyba szatan musial go opetac. Czuje sie tak samo teraz.
Poprosilam, go o to aby porozmawial z jakims ksiedzem. Bo co mu z tego, ze bedzie chodzil do kosciola, modlil sie wieczorem, a bedzie zyl w grzechu, bez spowiedzi, komunii.
Wojtek
Posty: 22
Rejestracja: 24 paź 2019, 9:47
Jestem: szczęśliwym mężem
Płeć: Mężczyzna

Re: Zakochanie

Post autor: Wojtek »

Lola123

Moja historia, to historia osoby która tak jak Twój mąż kilka lat temu doprowadziła do sytuacji w której musiał dokonać wyboru: rodzina czy kowalska. Zostałem z Żoną i dziećmi. Powody zastania były takie same jak Twojego męża. Kowalska długo nie odpuszczała, i próbowała przekonać, że nie muszę się aż tak poświęcać dla rodziny. Ja uważałem, że przejrzałem na oczy, zrozumiałem, co w życiu jest ważne, i że nie muszę, ale że chcę poświecić się rodzinie…
Od tego czasu minęły lata, a do mnie stopniowo docierały kolejne odsłony prawdy, a to co myślałem w okresie od kiedy „przejrzałem na oczy”, do dzisiaj stopniowo ulegało zmianie. Sadząc po sobie uważam, że jeżeli Twój mąż wytrwa w swoim wyborze, to po jakimś czasie dotrze do niego, że pozostanie z rodziną to nie jest kwestia jego poświęcania się rodzinie, ale że jest to niczym niezasłużona możliwość skorzystania z wielkiej łaski żony, która mimo ogromnej krzywdy jaka ją z jego strony spotkała, dała mu szansę pozostania z rodziną, a przede wszystkim ratunku przed trwaniem w ciężkim grzechu. Żeby to w pełni zrozumieć, potrzeba czasu, przynajmniej ja potrzebowałem.

Pytasz czy można to jeszcze naprawić? Z moją żoną od kilku lat staramy się to naprawić, ale nie mam złudzeń, że kiedyś zapomnę o kochance czy zdradzie, bo tego się nie da zapomnieć. Jednak przez cały ten czas, mimo tego pamiętania, ani razu nie pomyślałem o kochance w sposób w jaki myśleć nie powinienem, a o moich zdradach w innych kategoriach niż tragedia rodzinna, którą zgotowałem mojej żonie i dzieciom. I oczywiście że te pamiętanie mi przeszkadza. Trochę jak jazda powypadkowym samochodem. Niby wszystko działa, jest naprawione, po rozbiciu nie widać żadnych śladów, ale świadomość jak mocno był rozbity powoduje, że już nigdy nie będziesz się czuł tak bezpiecznie jak przed wypadkiem. Za to teraz jeżdżę ostrożniej od innych, ze świadomością że nawet jeśli uważasz się za dobrego kierowcę, możesz doprowadzić do tragedii. To mi pomaga.

Będąc tam, gdzie teraz jest Twój mąż rozpaczałem, bo musiałem zrezygnować z miłość swojego życia. Uważałem się niemal za bohatera, który przedłożył rodzinę nad swoje szczęcie. Dopiero po czasie dotarło do mnie, jak zakrzywiona była postrzegana przeze mnie w tamtym czasie rzeczywistość. To jest tylko próbka, tego co siedziało w mojej głowie i to po tym jak już zrozumiałem gdzie jest moje miejsce. I nawet z mojej perspektywy, wygląda to arogancko i bezczelnie, a co dopiero z perspektywy żony, z którą łaskawca raczył zostać. Na to nie ma wytłumaczenia, ale obrazuje tylko jak miałem wypaczony ogląd całej sytuacji. Skutki „w głowie” rzekomego zakochania, które odpuszczają stopniowo, po odcięciu źródła tj kontaktów z kowalską.

To bardzo trudny dla Ciebie czas i bardzo bym chciał, żebyś w tym co napisałem, znalazła choć trochę nadziei. Moje małżeństwo, mimo obciążenia zdradami przetrwało i ma się dobrze. Oczywiście już do końca będzie „powypadkowe”, a my będziemy mieli tego świadomość.

Mam nadzieję, że Twoje małżeństwo, również doświadczy łaski uzdrowienia. Tego Tobie życzę, niech Ciebie prowadzi i wspiera Najświętsza Panna Maryja.

Wojtek
LvnWthHpe20
Posty: 123
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Zakochanie

Post autor: LvnWthHpe20 »

Cześć Lola,

U mnie żona po półtora roku, od ślubu wpadła do domu z pięściami. Ja nie pozwoliłem na to okładanie, to już było za dużo. Ale na drugi dzień wpadła z policja i mnie zamknęła o pobicie.

Mija w tym roku 6 lat od tego zdarzenia, jestem po cywilnym rozwodzie. Wierzę że kiedyś będziemy razem, też się modłę i wypełniam swoją przysięgę małżeńską. Jestem młody, pilot z zawodu nie poszłem na skróty. Czekam!

Ona gdzieś urzęduje z jakimś kowalskim, ale cóż, modłę się o zbawienie jej duszy i robię co w mojej mocy, żeby być blisko Pana. Wszystko inne jest mało ważne, przebaczyłem, na koniec rozprawy rozwodowej próbowałem podać rękę by się pojednać, odmówiła.

Taki jest zły właśnie,
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Bardzo Wam dziękuję za opisanie Waszych historii :)
U mnie nastąpiła zmiana. Najprawdopodobniej nasze małżeństwo zostało nieważnie zawarte. Mój mąż chodzi na terapie, żeby poukładać sobie wszystko w głowie. Tak na prawdę czekam na to czy będę miała męża czy nie. Wiem, że to poniekąd szansa dla mnie, bo mogę znaleźć kogoś innego. Ale wiadomo, tyle lat razem, dzieci. Tym bardziej, że ja na prawde byłam szczęśliwa. Co innego gdyby był dla mnie okropnym mężem ale tak nie było.
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Wojtek, czytałam już kilka razy Twoją wiadomość. Dajesz mi ogromną nadzieję jeżeli mąż będzie chciał spróbować to naprawić :) Bardzo Ci dziękuję :)
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Walka czy stwierdzenie nieważności małżeństwa

Post autor: Lola123 »

Mąż zdradzał mnie przed ślubem, po ślubie podobno obiecał sobie, że tego mi już nie zrobi ale "zakochał się". Dwa razy próbował się odciąć od kochanki ale mu to nie wychodziło. Teraz próbuje trzeci. Mi oczywiście mówił, że wszystko już dawno skończone. Powiedziałam, że ma wybierać ja i dzieci albo ona. Niby mówił, że ja ale powiedziałam, żeby robił co chce. Oznajmiłam mu, że jak chce to może się o nas starać. Jak nie to i tak nie życze sobie, żeby utrzymywał z nią kontakt dalej z nami mieszkając. Cokolwiek wybierze mamy razem mieszkać co najmniej do maja, bo mamy rodzinną uroczystość i nie wyobrażam sobie jakby to miało wyglądać gdybyśmy przed tym się rozstali.
Teraz zastanawiam się co robić. Nawet gdy wybierze mnie i dzieci, to czy kiedykolwiek będę w stanie mu zaufać, czy on kiedykolwiek będzie mnie szanował. Oczywiście wszystko też zależy od tego czy się nawróci. Wierzy ale ta wiara jak widać jest jaka jest. Bez nawrócenia nie widzę żadnych szans na powodzenie tego małżeństwa.
Ale mam też opcję rozpoczęcia procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Z tego co mi wiadomo z dwóch źródeł szanse na to są duże. Powstrzymują mnie przed tym jedynie dzieci. To, że wciąż go kocham w jakimś stopniu również aczkolwiek żyje marzeniami, że bedzie jak dawniej. Ale już nigdy nie będzie. To co myślałam, że między nami było, a to co faktycznie było to dwie różne rzeczy. Kłamał cały czas, zdradzał mnie. Aktualnie chyba całe nasze miasto o tym wie. Czuje ogromny wstyd.
Nie wiem co robić. Wiem, że nikt tutaj nie da mi odpowiedzi ale może jakaś jednak podpowiedź ;)
Myśle, też że beze mnie już całkiem odsunie się od Boga. To ja byłam jego przewodnikiem duchowym i nie wiem czy Bóg chce abym dalej nim była. Ja przez ten kryzys zaczęłam się więcej modlić, chodzę regularnie do spowiedzi, odmawiam nowenne pompejańską, na trzech różnych mszach będzie modlitwa w intencji nawrócenia męża.
Wiem, że to miałbyć wstrząs dla mnie aby być w drodze do zbawienia, tylko nie wiem czy ja mam być tym pomocnikiem mojego męża. Czy taki jest mój cel życiowy.
Kontaktowałam się z Panem Pulikowskim. On mówi, żeby walczyć. Ale ja trace siły i chęci. Może to szatan tak bardzo tego chce, bo aktualnie jestem na ostatnich dniach części błagalnej.
Mimo wszystko staram się być dobrą żoną. Przed snem odmawiamy z mężem Ojcze Nasz. W przyszłym tygodniu mąż ma iść w końcu do spowiedzi. Może coś się zmieni...
Al la
Posty: 2761
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Al la »

Lola123, po co potrzebujesz stwierdzenia ważności? Czy analizowałaś co Ci to da? Rozwiąże cokolwiek w życiu?
Ale mam też opcję rozpoczęcia procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa.
Z mojej wiedzy wspólnotowej o stwierdzenie nieważności występuje się wtedy, gdy ma nadzieję na jakąś inną relację i nowy związek, no bo jeżeli nie, to po co? Żeby coś udowodnić?
Z Twoich wpisów raczej nie wynika, że masz taki zamiar, wręcz odwrotnie, starasz się ratować małżeństwo.
Więc może dobrze byłoby posłuchać pana Pulikowskiego?
Mimo wszystko staram się być dobrą żoną. Przed snem odmawiamy z mężem Ojcze Nasz. W przyszłym tygodniu mąż ma iść w końcu do spowiedzi. Może coś się zmieni..
Dobrze robisz, nie zaprzątaj sobie głowy czymś, o czym nie jesteś przekonana.

Pozdrawiam i Pogody Ducha!
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Lola123
Posty: 12
Rejestracja: 19 lut 2024, 4:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Zakochanie

Post autor: Lola123 »

Rozmyślałam nad tym. Wiem, że bez obecnych doświadczeń nie miałabym pojęcia na co zwracać uwagę przy wyborze męża ;) Sądze, że wybrałabym dokładnie kogoś takiego samego. Nie wiem, czy ktoś potrafiłby przemówić mi do rozsądku, że to jest zły wybór. Jestem optymistką i jestem bardzo ufna, tak że wystarczy, że ktoś coś powie, to ja biorę to za pewnik. Jak ktoś okaże skruche to mi to wystarcza, nie pamiętam urazów.
No niestety mój mąż to wykorzystuje. Boje się też, że będzie to dalej wykorzystywał. Ja zawsze byłam w stosunku do niego fair i starałam się stworzyć dojrzały związek. Oczywiście nie mówie, że nie było z mojej strony błędów ale przez to, że nigdy nic nie komunikował, myślałam, że jest ok. Tylko to co sama zauważałam potrafiłam zmienić.
Aczkolwiek teraz jest ciężko, bo mąż tej skruchy nie okazuje. Może to dobrze, bo inaczej już bym mu wybaczyła, starała się zapomnieć i nie wyciągnęłabym z tego lekcji.
Dlatego nad tym się zastanawiam czy nie lepiej było by znaleźć kogoś kto będzie mnie szanował, dla kogo będę najważniejsza (zaraz za Bogiem), kto będzie wdzięczny za to, że mamy siebie. Nie jestem pewna czy dostane to kiedyś od męża. Wydawało mi się, że tak było ale mnie okłamywał. W sumie to sama nie wiem czy on wie co było kłamstwem, a co nie. Teraz wszystko co ze mną związane jest dla niego złe, bo ma w głowie swoją "koleżankę".
Wiem jaką bym podjęła decyzję gdybyśmy nie mieli dzieci. Jeśliby się dało to zakończyłabym to. Walcze tak naprawdę dla nich.
W sumie to mam takie przekonanie, że jemu z kowalską by nie wyszło. Oboje są takimi dziećmi. Kiedy robi się trudno lub nudno to uciekają. Dlatego też "nie pozwoliłam" mężowi odejść. Namieszałby dzieciom w głowie, a później chciałby wrócić. Z resztą sam stwierdził, że nigdy nie wiadomo. Że jego znajomy rozstał się z żoną, a i tak do niej wrócił. Oznajmiłam mu, że dlatego teraz walcze, każdym możliwym sposobem, aby nie doszło do takiej sytuacji. Bo jeżeli teraz spróbuje wszystkiego, to co miałoby sprawić, że będę chciała jego powrotu. Tylko czy on kiedyś nie stwierdzi, że żałuje, że został i z nią nie spróbował. Czy nawrócenie się jest do tego wystarczające?
Prometeusz
Posty: 9
Rejestracja: 12 mar 2024, 12:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Zakochanie

Post autor: Prometeusz »

Mam podobne doświadczenie z moją żoną. Najbardziej boli że po 10 latach poświęcania się dla tej drugiej osoby w związku, ta odpłaca Ci romansem a Ty nagle stajesz się tym najgorszym. Gdyby nie relacja z Bogiem i świadomość skutków rozwodu dla dzieci to też nie miałbym siły tego ciągnąć dalej. Jednak zawsze po takich momentach zwątpienia przychodzi jednak promyk nadziei że z Bożą pomocą wszystko można naprawić tylko trzeba prosić o mądrość i siłę w dążeniu tą drogą.
ODPOWIEDZ