Stan zawieszenia
Moderator: Moderatorzy
Stan zawieszenia
Dzień dobry,
jestem tu nowa, nie wiem czy w dobrym miejscu umieszczam ten wpis, jeszcze nie do końca orientuje się co gdzie i jak. Potrzebuje rady i wsparcia co robić dalej, którą drogą iść...
Jesteśmy z mężem prawie 6 lat po ślubie, żyjemy w związku sakramentalnym, mamy prawie 4 letnie dziecko. Przed urodzeniem dziecka nasze małżeństwo było bardzo udane, podobne poczucie humoru, zainteresowania, wiele godzin rozmów o wszystkim i o niczym... Usłyszałam od lekarzy, że nie będę miała nigdy dzieci a jednak Bóg nam błogosławił i na świecie jest nasz kochany syn, jednak odkąd zostaliśmy rodzicami wszystko się zmieniło, cała nasza relacja uległa zmianie, ja tak bardzo poświęciłam się macierzyństwu, że sama nawet nie wiem kiedy otrąciłam męża na bok, on sam także się odsunął i tak już zostało aż do teraz, bardzo tęsknie za tamtym czasem, kiedy było tak dobrze, ja nie winie dziecka za tą sytuację, proszę mnie źle nie zrozumieć, dziękuje Bogu, że go mam, jednak wracam myślami do tego czasu kiedy było nam tak dobrze. Utknęliśmy w martwym punkcie nie umiemy ze sobą rozmawiać tak jak kiedyś, każdy chodzi swoją drogą, rodzicami jesteśmy dobrymi razem i osobno ale jako małżeństwo bardzo się oddaliliśmy od siebie. Kiedy urodził się mój syn zachorowałam na depresję(podobno była już wcześniej ale po urodzeniu dziecka się nasiliła, według lekarza), przez dwa lata przerabiałam na terapii swoje osobiste traumy, brałam leki, jestem DDA a także mam narcystyczną matkę, więc miałam co przerabiać...
Tak bardzo skupiłam się na sobie oraz na dziecku, że zapomniałam w tym wszystkim zadbać o relację z mężem, on się oddalił i jakoś to życie się toczyło, ale męczy mnie i dołuje już ten stan zawieszenia, ja z dzieckiem w jednym pokoju mąż w drugim, nie potrafimy rozmawiać, bardzo chce to zmienić ale potrzebuje drogowskazu czy robię to właściwie...
Zapisałam się ponownie na terapię, uczęszczam jak na razie co dwa tygodnie, aby popracować nad sobą, na komunikacją, czytałam polecaną listę, zapisałam sobie ją, rozumiem to w ten sposób(nie wiem czy dobrze), że są to punkty aby zaopiekować się sobą i zadbać o siebie bo w ten sposób uda mi się naprawić naszą relację, jeśli zmienię pewne rzeczy w sobie
Czytając niektóre wątki stwierdzam, że nasza sytuacja nie jest zła, żadna ze stron nie dopuściła się zdrady, przynajmniej nic na ten temat nie wiem, przy mężu kręci się koleżanka ale myślę, że to nic więcej- ufam mu.
Jestem blisko z Bogiem, dzięki niemu wszystko w życiu udało mi się udźwignąć, zawsze był przy mnie, mój mąż nie jest tak blisko z wiarą jak ja, to ja go częściej namawiałam na nabożeństwa, nie mniej jednak jest osobą wierzącą.
Terapia, lista, książki, rozmowy z mądrymi ludźmi co jeszcze ? czekać aż mąż podejmie kroki zaczniemy rozmawiać i przestaniemy być tacy obcy dla siebie, doradźcie jak zacząć czy ta droga którą idę jest dobra?
jestem tu nowa, nie wiem czy w dobrym miejscu umieszczam ten wpis, jeszcze nie do końca orientuje się co gdzie i jak. Potrzebuje rady i wsparcia co robić dalej, którą drogą iść...
Jesteśmy z mężem prawie 6 lat po ślubie, żyjemy w związku sakramentalnym, mamy prawie 4 letnie dziecko. Przed urodzeniem dziecka nasze małżeństwo było bardzo udane, podobne poczucie humoru, zainteresowania, wiele godzin rozmów o wszystkim i o niczym... Usłyszałam od lekarzy, że nie będę miała nigdy dzieci a jednak Bóg nam błogosławił i na świecie jest nasz kochany syn, jednak odkąd zostaliśmy rodzicami wszystko się zmieniło, cała nasza relacja uległa zmianie, ja tak bardzo poświęciłam się macierzyństwu, że sama nawet nie wiem kiedy otrąciłam męża na bok, on sam także się odsunął i tak już zostało aż do teraz, bardzo tęsknie za tamtym czasem, kiedy było tak dobrze, ja nie winie dziecka za tą sytuację, proszę mnie źle nie zrozumieć, dziękuje Bogu, że go mam, jednak wracam myślami do tego czasu kiedy było nam tak dobrze. Utknęliśmy w martwym punkcie nie umiemy ze sobą rozmawiać tak jak kiedyś, każdy chodzi swoją drogą, rodzicami jesteśmy dobrymi razem i osobno ale jako małżeństwo bardzo się oddaliliśmy od siebie. Kiedy urodził się mój syn zachorowałam na depresję(podobno była już wcześniej ale po urodzeniu dziecka się nasiliła, według lekarza), przez dwa lata przerabiałam na terapii swoje osobiste traumy, brałam leki, jestem DDA a także mam narcystyczną matkę, więc miałam co przerabiać...
Tak bardzo skupiłam się na sobie oraz na dziecku, że zapomniałam w tym wszystkim zadbać o relację z mężem, on się oddalił i jakoś to życie się toczyło, ale męczy mnie i dołuje już ten stan zawieszenia, ja z dzieckiem w jednym pokoju mąż w drugim, nie potrafimy rozmawiać, bardzo chce to zmienić ale potrzebuje drogowskazu czy robię to właściwie...
Zapisałam się ponownie na terapię, uczęszczam jak na razie co dwa tygodnie, aby popracować nad sobą, na komunikacją, czytałam polecaną listę, zapisałam sobie ją, rozumiem to w ten sposób(nie wiem czy dobrze), że są to punkty aby zaopiekować się sobą i zadbać o siebie bo w ten sposób uda mi się naprawić naszą relację, jeśli zmienię pewne rzeczy w sobie
Czytając niektóre wątki stwierdzam, że nasza sytuacja nie jest zła, żadna ze stron nie dopuściła się zdrady, przynajmniej nic na ten temat nie wiem, przy mężu kręci się koleżanka ale myślę, że to nic więcej- ufam mu.
Jestem blisko z Bogiem, dzięki niemu wszystko w życiu udało mi się udźwignąć, zawsze był przy mnie, mój mąż nie jest tak blisko z wiarą jak ja, to ja go częściej namawiałam na nabożeństwa, nie mniej jednak jest osobą wierzącą.
Terapia, lista, książki, rozmowy z mądrymi ludźmi co jeszcze ? czekać aż mąż podejmie kroki zaczniemy rozmawiać i przestaniemy być tacy obcy dla siebie, doradźcie jak zacząć czy ta droga którą idę jest dobra?
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
Re: Stan zawieszenia
Witaj Nurse.
Dobrze się czyta Twój post, masz dobry ogląd sytuacji rodzinnej.
Jesteś świadoma stanu, który zapanował w waszym domu.
Znasz naszą stronę wspólnotową https://sychar.org/ i zawarte tam materiały? Może posłuchałabyś konferencji ks. Marka Dziewieckiego o przyczynach kryzysu w małżeństwie https://www.youtube.com/watch?v=Zqz4LLs ... 2c&t=1470s
Tak myślę, że może znalazłabyś na początek jedną sferę, gdzie mogłabyś bardziej być z mężem? Mogłaby Ci w tym pomóc znajomość Waszych języków miłości: Gary Chapman "5 języków miłości".
I na pewno dobrze byłoby zaprosić Pana Boga do tej relacji, żebyś Ty przede wszystkim miała wsparcie i pokój w sobie w przeprowadzaniu zmian w domu. I najważniejsze: zmiany zaczynamy od siebie, nie od drugiej osoby.
Zawsze jest dobrze przyjrzeć się sobie, co mogę zmienić u siebie, żeby nastąpiły zmiany w otoczeniu.
Pozdrawiam i pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Dobrze się czyta Twój post, masz dobry ogląd sytuacji rodzinnej.
Jesteś świadoma stanu, który zapanował w waszym domu.
Czy mąż nie zajmuje się dzieckiem? Czy Ty całkowicie zawładnęłaś tę strefę w rodzinie?Tak bardzo skupiłam się na sobie oraz na dziecku, że zapomniałam w tym wszystkim zadbać o relację z mężem,
Znasz naszą stronę wspólnotową https://sychar.org/ i zawarte tam materiały? Może posłuchałabyś konferencji ks. Marka Dziewieckiego o przyczynach kryzysu w małżeństwie https://www.youtube.com/watch?v=Zqz4LLs ... 2c&t=1470s
Tak myślę, że może znalazłabyś na początek jedną sferę, gdzie mogłabyś bardziej być z mężem? Mogłaby Ci w tym pomóc znajomość Waszych języków miłości: Gary Chapman "5 języków miłości".
I na pewno dobrze byłoby zaprosić Pana Boga do tej relacji, żebyś Ty przede wszystkim miała wsparcie i pokój w sobie w przeprowadzaniu zmian w domu. I najważniejsze: zmiany zaczynamy od siebie, nie od drugiej osoby.
Zawsze jest dobrze przyjrzeć się sobie, co mogę zmienić u siebie, żeby nastąpiły zmiany w otoczeniu.
Pozdrawiam i pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, zwróć uwagę na niepodawanie charakterystycznych szczegółów.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Matka Teresa
Re: Stan zawieszenia
Dziękuję za odpowiedź
Mąż od początku zajmował się dzieckiem, choć ja dominowałam w tej kwestii teraz się do zmienia ponieważ syn jest coraz starszy.
Dlatego zaczęłam pracę nad sobą, ponowna terapia, czytanie, rozmowy.
Dziękuję za wsparcie
Mąż od początku zajmował się dzieckiem, choć ja dominowałam w tej kwestii teraz się do zmienia ponieważ syn jest coraz starszy.
Dziękuję chętnie posłuchamMoże posłuchałabyś konferencji ks. Marka Dziewieckiego o przyczynach kryzysu w małżeństwie https://www.youtube.com/watch?v=Zqz4LLs ... 2c&t=1470s
Chciałabym znaleźć taką strefę ale właśnie nie wiem jak, jak to ugryźć, nie chce się też narzucać mężowi. Dziękuję za polecenie.Tak myślę, że może znalazłabyś na początek jedną sferę, gdzie mogłabyś bardziej być z mężem? Mogłaby Ci w tym pomóc znajomość Waszych języków miłości: Gary Chapman "5 języków miłości".
Wsparcie Pana Boga mam, czuje to jesteśmy w przyjacielskich relacjach, mąż jest troszkę dalej w tej relacji aniżeli ja, czy proponowanie uczestnictwa w wspólnych nabożeństwach jest ok?I na pewno dobrze byłoby zaprosić Pana Boga do tej relacji, żebyś Ty przede wszystkim miała wsparcie i pokój w sobie w przeprowadzaniu zmian w domu. I najważniejsze: zmiany zaczynamy od siebie, nie od drugiej osoby.
Zawsze jest dobrze przyjrzeć się sobie, co mogę zmienić u siebie, żeby nastąpiły zmiany w otoczeniu
Dlatego zaczęłam pracę nad sobą, ponowna terapia, czytanie, rozmowy.
Dziękuję za wsparcie
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
Re: Stan zawieszenia
Witaj Nurse,
Tak jak zauważyłaś nie ma u was najgorzej, ale gdy widzisz że jednak jest nie tak, to warto zacząć działać. Brakuje Ci rozmów z mężem więc może warto zrobić pierwszy krok i zacząć z mężem rozmawiać - może jak syn będzie spał to zamiast spędzać czas w osobnych pokojach to zrób kolację dla was dwojga i zaproś męża do stołu i rozmowy, albo zaproponuj wspólne oglądanie filmu na kanapie. Może ktoś mógłby się zająć waszym synem a wy moglibyście na randkę pójść, może weekend we dwoje?
Czasami bywa tak, że kobieta zajęta dzieckiem, karmieniem, opieką, a i domem, ma mniej czasu dla męża, czasami mąż sam usuwa się w cień. U ciebie dodatkowo wystąpiła depresja.
U nas mąż sam usunął się w cień, bo mu było wygodnie. Ja nieraz proponowałam mężowi jakąś wspólnotę - nie byl zainteresowany, wspólne niedzielne spacery - nie, bo wolał drzemkę, wspolne ogladanie filmu - zasypial po 10 minutach niestety. Przez lata oddalaliśmy się powoli, aż przyszedł czas gdy oddaliliśmy się tak, że sobie wzajemnie przeszkadzaliśmy.
Nie warto czekać na pierwszy krok męża, warto samej próbować. I tego Ci życzę.
Tak jak zauważyłaś nie ma u was najgorzej, ale gdy widzisz że jednak jest nie tak, to warto zacząć działać. Brakuje Ci rozmów z mężem więc może warto zrobić pierwszy krok i zacząć z mężem rozmawiać - może jak syn będzie spał to zamiast spędzać czas w osobnych pokojach to zrób kolację dla was dwojga i zaproś męża do stołu i rozmowy, albo zaproponuj wspólne oglądanie filmu na kanapie. Może ktoś mógłby się zająć waszym synem a wy moglibyście na randkę pójść, może weekend we dwoje?
Czasami bywa tak, że kobieta zajęta dzieckiem, karmieniem, opieką, a i domem, ma mniej czasu dla męża, czasami mąż sam usuwa się w cień. U ciebie dodatkowo wystąpiła depresja.
U nas mąż sam usunął się w cień, bo mu było wygodnie. Ja nieraz proponowałam mężowi jakąś wspólnotę - nie byl zainteresowany, wspólne niedzielne spacery - nie, bo wolał drzemkę, wspolne ogladanie filmu - zasypial po 10 minutach niestety. Przez lata oddalaliśmy się powoli, aż przyszedł czas gdy oddaliliśmy się tak, że sobie wzajemnie przeszkadzaliśmy.
Nie warto czekać na pierwszy krok męża, warto samej próbować. I tego Ci życzę.
- Niepozorny
- Posty: 1588
- Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Stan zawieszenia
Witaj Nurse,
Masz na myśli listę Zerty - viewtopic.php?t=282?
Z braku rodzi się lepsze!
Re: Stan zawieszenia
Witaj Nurse,
Twoja historia bardzo przypomina moją. Po kilku latach od pojawienia się pierwszego dziecka na świecie zdaliśmy sobie sprawę, że oddaliliśmy się od siebie. Ja bym nawet powiedział, że dzieci były dla nas najważniejsze, stały się naszymi bożkami. To był nasz jedyny temat, jedyne zajęcie. Brakowało zdrowego rozsądku i równowagi.
Piszesz że dziecko ma już prawie 4 lata. Czy chodzi już do przedszkola? Macie możliwość spędzić czas bez dziecka? Może nawet weekend? My żadnej pomocy nie mieliśmy, więc po tych paru latach przeznalyliśmy 500+ na nianię, żeby nas odciążyła na jedno popołudnie w tygodniu.
Początki były trudne. Żona w restauracji siedziała z telefonem bo akurat jej przyjaciółka miała problem. Co z tego że to był nasz czas, a kolejna okazja będzie dopiero za tydzień. Jak graliśmy w kręgle to też co rzut to brała telefon i nie była zainteresowana rozmową. Ale z czasem szło nam coraz lepiej.
Ważne żeby umieć nazwać swoje uczucia i emocje. Mówić wprost o swoich oczekiwaniach. Otworzyć się na małżonka i nie reagować negatywnie na jego słowa, nawet jeśli są trudne. Piszesz, że uczęszczasz na terapię - u nas to się też sprawdziło.
Jak teraz wyglądają Wasze rozmowy? Kłócicie się? Macie inne spojrzenie na przyszłość? Czy kompletnie nie rozmawiacie o Was, jedynie o dzieciach i domu?
Twoja historia bardzo przypomina moją. Po kilku latach od pojawienia się pierwszego dziecka na świecie zdaliśmy sobie sprawę, że oddaliliśmy się od siebie. Ja bym nawet powiedział, że dzieci były dla nas najważniejsze, stały się naszymi bożkami. To był nasz jedyny temat, jedyne zajęcie. Brakowało zdrowego rozsądku i równowagi.
Piszesz że dziecko ma już prawie 4 lata. Czy chodzi już do przedszkola? Macie możliwość spędzić czas bez dziecka? Może nawet weekend? My żadnej pomocy nie mieliśmy, więc po tych paru latach przeznalyliśmy 500+ na nianię, żeby nas odciążyła na jedno popołudnie w tygodniu.
Początki były trudne. Żona w restauracji siedziała z telefonem bo akurat jej przyjaciółka miała problem. Co z tego że to był nasz czas, a kolejna okazja będzie dopiero za tydzień. Jak graliśmy w kręgle to też co rzut to brała telefon i nie była zainteresowana rozmową. Ale z czasem szło nam coraz lepiej.
Ważne żeby umieć nazwać swoje uczucia i emocje. Mówić wprost o swoich oczekiwaniach. Otworzyć się na małżonka i nie reagować negatywnie na jego słowa, nawet jeśli są trudne. Piszesz, że uczęszczasz na terapię - u nas to się też sprawdziło.
Jak teraz wyglądają Wasze rozmowy? Kłócicie się? Macie inne spojrzenie na przyszłość? Czy kompletnie nie rozmawiacie o Was, jedynie o dzieciach i domu?
Re: Stan zawieszenia
Z tym jest właśnie duży problem, ponieważ możemy liczyć tylko na siebie, kiedyś jak zaproponowałam to mąż odmówił sieć staram się nie narzucać, sama nie wiem czy dobrze czy źle...Może ktoś mógłby się zająć waszym synem a wy moglibyście na randkę pójść, może weekend we dwoje?
Czasem mam wrażenie, że jemu właśnie taki stan jest na rękęCzasami bywa tak, że kobieta zajęta dzieckiem, karmieniem, opieką, a i domem, ma mniej czasu dla męża, czasami mąż sam usuwa się w cień
Przykro mi, jak się czujesz?Przez lata oddalaliśmy się powoli, aż przyszedł czas gdy oddaliliśmy się tak, że sobie wzajemnie przeszkadzaliśmy.
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
Re: Stan zawieszenia
Witam
Właśnie nie mamy nikogo kto mógłby nam pomocy, ale przyznam, że o niani nie myślałam.
Tak zapisałam się ponownie na terapię aby popracować jeszcze mocniej nad sobą. Proponowałam mężowi terapię ale powiedział, że on tego nie potrzebuje że to głupie I nie pójdzie.
To właśnie u nas jest podobnie, tylko dziecko I dziecko, on najważniejszy, wszystko kręci się wokół dziecka. Pochodzę z ciężkiego domu więc chyba tak bardzo skupiam się na dziecku aby miał wszystko czego ja nie dostałam.Ja bym nawet powiedział, że dzieci były dla nas najważniejsze, stały się naszymi bożkami. To był nasz jedyny temat, jedyne zajęcie. Brakowało zdrowego rozsądku i równowagi.
Piszesz że dziecko ma już prawie 4 lata. Czy chodzi już do przedszkola? Macie możliwość spędzić czas bez dziecka? Może nawet weekend?
Właśnie nie mamy nikogo kto mógłby nam pomocy, ale przyznam, że o niani nie myślałam.
Właśnie z tą komunikacja mam problem tak się przyzwyczaiłam I chyba on też do tego, że jak już zajmiemy się dzieckiem każdy idzie w swoją stronę, że nie umiemy rozmawiać już ze sobą.Ważne żeby umieć nazwać swoje uczucia i emocje. Mówić wprost o swoich oczekiwaniach. Otworzyć się na małżonka i nie reagować negatywnie na jego słowa, nawet jeśli są trudne. Piszesz, że uczęszczasz na terapię - u nas to się też sprawdziło.
Tak zapisałam się ponownie na terapię aby popracować jeszcze mocniej nad sobą. Proponowałam mężowi terapię ale powiedział, że on tego nie potrzebuje że to głupie I nie pójdzie.
Nie rozmawiamy w ogóle ;( tylko o dziecku I o domu a później każdy w swoją stronęJak teraz wyglądają Wasze rozmowy? Kłócicie się? Macie inne spojrzenie na przyszłość? Czy kompletnie nie rozmawiacie o Was, jedynie o dzieciach i domu?
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
- Niepozorny
- Posty: 1588
- Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
- Jestem: w separacji
- Płeć: Mężczyzna
Re: Stan zawieszenia
Czytając inne wątki stwierdziłaś, że wasza sytuacja nie jest taka zła. Jeśli twoja ocena jest prawidłowa, to przypuszczam, że stosowanie listy Zerty pogłębi wasz kryzys. Lista ma służyć ochronie siebie przed raniącym nas małżonkiem w trakcie bardzo nasilonego kryzysu (gdzie są zdrady, uzależnienia, przemoc (również psychiczna) itp.). Ma pomóc "odwiesić się" od męża/żony. Skoro obecnie z mężem żyjecie jakby obok siebie i głównie łączy was dziecko, to nie mówienie "kocham Cię" i nie podejmując rozmowy itp. na pewno się do siebie nie zbliżycie.
Zgadzam się z Al lą, że dobrze byłoby zacząć od przeczytania o 5 językach miłości. Poznać swoje oraz męża dominujące języki, a następnie okazywać mężowi miłość w jego języku. Jeśli Ty zaczniesz i twój mąż będzie czuł się kochany, to jest szansa, że odwzajemni się tym samym. Niestety jest tylko mała szansa, że się domyśli, jak ma to robić. Dlatego warto mówić wprost o swoich potrzebach, o tym czego Ty potrzebujesz, żeby czuć się kochaną.
Z braku rodzi się lepsze!
Re: Stan zawieszenia
Nurse podpisuję się pod słowami Niepozornego. Ty nie potrzebujesz odwiesić się od męża bo i tak jesteście oddaleni. Powinnaś poszukać metod jak nawiązać relację z mężem. Najlepiej wpisać w wyszukiwarkę taką frazę i poszperać w nacie - dodatkowo wpisać obok np. o. Szustak, ks. Dziewiecki, ks. Pawlukiewicz - pewnie to wiesz, ale tak dla przypomnienia . Ja tak najczęściej wyszukuję to co mnie w danym momencie interesuje.Niepozorny pisze: ↑11 mar 2024, 16:25
Czytając inne wątki stwierdziłaś, że wasza sytuacja nie jest taka zła. Jeśli twoja ocena jest prawidłowa, to przypuszczam, że stosowanie listy Zerty pogłębi wasz kryzys. Lista ma służyć ochronie siebie przed raniącym nas małżonkiem w trakcie bardzo nasilonego kryzysu (gdzie są zdrady, uzależnienia, przemoc (również psychiczna) itp.). Ma pomóc "odwiesić się" od męża/żony. Skoro obecnie z mężem żyjecie jakby obok siebie i głównie łączy was dziecko, to nie mówienie "kocham Cię" i nie podejmując rozmowy itp. na pewno się do siebie nie zbliżycie.
Zgadzam się z Al lą, że dobrze byłoby zacząć od przeczytania o 5 językach miłości. Poznać swoje oraz męża dominujące języki, a następnie okazywać mężowi miłość w jego języku. Jeśli Ty zaczniesz i twój mąż będzie czuł się kochany, to jest szansa, że odwzajemni się tym samym. Niestety jest tylko mała szansa, że się domyśli, jak ma to robić. Dlatego warto mówić wprost o swoich potrzebach, o tym czego Ty potrzebujesz, żeby czuć się kochaną.
Często znamy wiele rozwiązań, mamy wiele pomysłów, ale bywa tak, że czujemy niepewność, strach, wstyd przed zastosowaniem, wdrożeniem w życie. Warto próbować różnych rzeczy - może coś przypadnie mężowi do gustu. Ja próbowałam wielu rzeczy np. miłe smsy wysyłane mężowi, ale po miesiącu stwierdził, że nie ma co odpisywać, więc nie muszę się trudzić, próbowałam do niego dzwonić w ciągu dnia, ale zawsze mu przeszkadzałam, wieczory jeśli mieliśmy spędzać oglądając jakiś film zazwyczaj wyglądały tak, że mąż po 20 minutach już chrapal i mi przeszkadzał - łatwo nie było, wszystko umierało. Największy problem mieliśmy z rozmowami, komunikacją - i tu najbardziej żałuję że bardziej nie cisnęłam na rozmowy o wszystkim i o niczym, że nie szukałam jak rozmawiać. Wiele prób uważam za swoje porażki, no, ale nie na wszystko mam wpływ. Mój mąż jest ciężkim "przeciwnikiem" jeśli chodzi o współdziałanie, rozmowy, kompromis. Aczkolwiek duże oczekiwania miał, o których nie mówił a potem się czepiał, że się nie domyśliłam. Ja często mówiłam o swoich potrzebach, co bym chciała robić, gdzie pojechać, co by mógł w domu zrobić - ale tu niestety też się mijaliśmy, bo mąż odbierał to jako naciski, atak. Często nie jest łatwo dogadać się, zrozumieć się wzajemnie. U nas z różnych powodów się posypało - przede wszystkim dlatego, że mężowi mojemu bardziej zależy na jego dobru i szczęściu, więc jeśli gdzie indziej znalazł lepsze perspektywy i szczęście to tam poszedł, bardziej go kręci stan zakochana, motylki niż obowiązki i zobowiązania.
Macie szansę wiele zmienić i naprawić więc warto, póki nie jest za późno. A czterolatek już aż tyle nie wymaga opieki i zaangażowania więc można z mężem więcej czasu spędzać. Tylko jeżeli, jak sama wspomniałaś, jemu chyba dobrze byc "poza", w odosobnieniu to może być ciężko go zaangażować.
Re: Stan zawieszenia
Dziękuję za radę, myślałam że dobrze robię z tą listą... Dobrze, że zwróciłeś/łaś na to uwagę.Czytając inne wątki stwierdziłaś, że wasza sytuacja nie jest taka zła. Jeśli twoja ocena jest prawidłowa, to przypuszczam, że stosowanie listy Zerty pogłębi wasz kryzys. Lista ma służyć ochronie siebie przed raniącym nas małżonkiem w trakcie bardzo nasilonego kryzysu (gdzie są zdrady, uzależnienia, przemoc (również psychiczna) itp.). Ma pomóc "odwiesić się" od męża/żony.
Racja, a ja myślałam że w ten sposób dam mu przestrzeń, że nie będę pytać itd.Skoro obecnie z mężem żyjecie jakby obok siebie i głównie łączy was dziecko, to nie mówienie "kocham Cię" i nie podejmując rozmowy itp. na pewno się do siebie nie zbliżycie.
Oczywiście przeczytam książkę, dziękujęZgadzam się z Al lą, że dobrze byłoby zacząć od przeczytania o 5 językach miłości. Poznać swoje oraz męża dominujące języki, a następnie okazywać mężowi miłość w jego języku.
A co zrobić jak nie odwzajemni tego się boję, że ja zrobię krok a on się jeszcze bardziej wycofa. Może to doszło już tak daleko, że my już nie potrafimy inaczej, to trudne.Jeśli Ty zaczniesz i twój mąż będzie czuł się kochany, to jest szansa, że odwzajemni się tym samym.
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
Re: Stan zawieszenia
Właśnie ja się boję, nie wiem czego mogę się spodziewać jakiej reakcji, mąż też ma zmienne nastroje ostatnio ciężko odczytać czego tak na prawdę chce.Często znamy wiele rozwiązań, mamy wiele pomysłów, ale bywa tak, że czujemy niepewność, strach, wstyd przed zastosowaniem, wdrożeniem w życie.
U nas też kuleje komunikacja więc jak najbardziej rozumiem to co piszeszWarto próbować różnych rzeczy - może coś przypadnie mężowi do gustu. Ja próbowałam wielu rzeczy np. miłe smsy wysyłane mężowi, ale po miesiącu stwierdził, że nie ma co odpisywać, więc nie muszę się trudzić, próbowałam do niego dzwonić w ciągu dnia, ale zawsze mu przeszkadzałam, wieczory jeśli mieliśmy spędzać oglądając jakiś film zazwyczaj wyglądały tak, że mąż po 20 minutach już chrapal i mi przeszkadzał - łatwo nie było, wszystko umierało. Największy problem mieliśmy z rozmowami, komunikacją -
Przykro mi bardzo, jak teraz się czujesz?Mój mąż jest ciężkim "przeciwnikiem" jeśli chodzi o współdziałanie, rozmowy, kompromis. Aczkolwiek duże oczekiwania miał, o których nie mówił a potem się czepiał, że się nie domyśliłam. Ja często mówiłam o swoich potrzebach, co bym chciała robić, gdzie pojechać, co by mógł w domu zrobić - ale tu niestety też się mijaliśmy, bo mąż odbierał to jako naciski, atak. Często nie jest łatwo dogadać się, zrozumieć się wzajemnie. U nas z różnych powodów się posypało - przede wszystkim dlatego, że mężowi mojemu bardziej zależy na jego dobru i szczęściu, więc jeśli gdzie indziej znalazł lepsze perspektywy i szczęście to tam poszedł, bardziej go kręci stan zakochana, motylki niż obowiązki i zobowiązania.
No właśnie takie mam wrażenie, że jemu taka sytuacja jest na rękę, w niedzielę wystroił się i poszedł gdzieś nawet nie wiem gdzie i z kim..jak sama wspomniałaś, jemu chyba dobrze byc "poza", w odosobnieniu to może być ciężko go zaangażować
Miałam mu proponować plenarnej drogę krzyżową ale nawet nie miałam szansy..
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”
Re: Stan zawieszenia
Nurse, jak ja się teraz czuję? Jakas taka obojętność wobec męża u mnie się pojawiła. Sama z siebie, gdy w styczniu mąż po raz kolejny mnie źle zrozumiał, nie dał szansy wyjaśnienia i się obraził, przy okazji kilkoma słowami obraził mnie. Wtedy opuściły mnie wszystkie emocje. Przez nieprzespane noce wracało do mnie wiele z naszego małżeństwa i ostatnich 4 lat gdy nie jesteśmy razem. Mój mąż ma trudny charakter i skomplikowaną osobowość, wiele wskazuje na zaburzenia narcystyczne, a z takimi osobami trudno wieść szczęśliwe życie, mieć dobrą relację, zgodę. Nie mam już ochoty na kolejne górki i dołki. Mój mąż wie czego ja oczekuje od niego jako męża i ojca, ale nie jest tym zainteresowany. Smutne to. Boli i smuci, że tak sie u nas potoczyło, ale nie zamierzam za wszelką cenę godzić się na złe traktowanie przez męża. A samej nie jest źle, staram się znajdowac czas na rzeczy ktorych przy mężu nie mogłam robić, bo czasu nie było. Przynajmniej teraz służącą dla męża nie jestem.Nurse pisze: ↑12 mar 2024, 6:21Przykro mi bardzo, jak teraz się czujesz?Mój mąż jest ciężkim "przeciwnikiem" jeśli chodzi o współdziałanie, rozmowy, kompromis. Aczkolwiek duże oczekiwania miał, o których nie mówił a potem się czepiał, że się nie domyśliłam. Ja często mówiłam o swoich potrzebach, co bym chciała robić, gdzie pojechać, co by mógł w domu zrobić - ale tu niestety też się mijaliśmy, bo mąż odbierał to jako naciski, atak. Często nie jest łatwo dogadać się, zrozumieć się wzajemnie. U nas z różnych powodów się posypało - przede wszystkim dlatego, że mężowi mojemu bardziej zależy na jego dobru i szczęściu, więc jeśli gdzie indziej znalazł lepsze perspektywy i szczęście to tam poszedł, bardziej go kręci stan zakochana, motylki niż obowiązki i zobowiązania.
No właśnie takie mam wrażenie, że jemu taka sytuacja jest na rękę, w niedzielę wystroił się i poszedł gdzieś nawet nie wiem gdzie i z kim..jak sama wspomniałaś, jemu chyba dobrze byc "poza", w odosobnieniu to może być ciężko go zaangażować
Miałam mu proponować plenarnej drogę krzyżową ale nawet nie miałam szansy..
Jeśli chodzi o ciebie to rozumiem Twoje obawy I opory ale im dłużej tkwisz w takim zawieszeniu tym gorzej dla ciebie, a i dla was, bo się coraz bardziej oddalacie. Może warto by z mężem porozmawiać o twoich uczuciach i obawach, zapytać męża dlaczego tak się zachowuje. Możliwe, że nie będzie chciał odpowiedzieć więc za jakiś czas warto spróbować ponownie.
Re: Stan zawieszenia
Też zaczynam to czuć, dlaczego staram się z tym walczyć.Jakas taka obojętność wobec męża u mnie się pojawiła
Przykro mi, to musiało być trudne.Sama z siebie, gdy w styczniu mąż po raz kolejny mnie źle zrozumiał, nie dał szansy wyjaśnienia i się obraził, przy okazji kilkoma słowami obraził mnie. Wtedy opuściły mnie wszystkie emocje.
.
.Mój mąż ma trudny charakter i skomplikowaną osobowość, wiele wskazuje na zaburzenia narcystyczne, a z takimi osobami trudno wieść szczęśliwe życie, mieć dobrą relację, zgodę
Znam to, moja matka ma taki charakter, uwierz mi wiem o czym piszesz.
Rozumiem, że to boli. Masz rację nie musisz godzić się na złe traktowanie, nikt na to nie zasługuje.Nie mam już ochoty na kolejne górki i dołki. Mój mąż wie czego ja oczekuje od niego jako męża i ojca, ale nie jest tym zainteresowany. Smutne to. Boli i smuci, że tak sie u nas potoczyło, ale nie zamierzam za wszelką cenę godzić się na złe traktowanie przez męża.
Czas samemu może być doskonałym czasem na samorozwój w różnych aspektach.A samej nie jest źle, staram się znajdowac czas na rzeczy ktorych przy mężu nie mogłam robić, bo czasu nie było. Przynajmniej teraz służącą dla męża nie jestem.
Dziś zaproponowałam mężowi, że może wyjdziemy gdzieś razem a moja przyjaciółka zajmie się naszym dzieckiem, ale usłyszałam,, ale po co"? I na tym koniec, nie powiem zabolało, ale nic na siłę, spróbuje jeszcze.Może warto by z mężem porozmawiać o twoich uczuciach i obawach, zapytać męża dlaczego tak się zachowuje. Możliwe, że nie będzie chciał odpowiedzieć więc za jakiś czas warto spróbować ponownie.
„Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.”